Strona główna Wiadomości z gry Gwiezdne wojny: Jakku powinien być właśnie Tatooine w przebudzeniu mocy

Gwiezdne wojny: Jakku powinien być właśnie Tatooine w przebudzeniu mocy

0
Gwiezdne wojny: Jakku powinien być właśnie Tatooine w przebudzeniu mocy

Ojczyzną Rey w Przebudzeniu Mocy była w zasadzie Tatooine pod nową nazwą. Wszechświat Gwiezdnych Wojen byłby bardziej spójny, gdyby był tylko Tatooine.

Odległa galaktyka była kiedyś bogatym, dobrze zaokrąglonym fikcyjnym wszechświatem, zanim pojawiła się sequel trylogii. Jakku to tylko jeden z symptomów tego, że Przebudzenie Mocy zniweczyło spójność tradycji Gwiezdnych Wojen. Wraz z Ruchem Oporu, Najwyższym Porządkiem i Bazą Starkiller, film Abramsa jest pełen znanej ikonografii pod odlotową nową nazwą. Zamiast kolejnego rozdziału historii, Przebudzenie mocy przypomina opowieść o poprzednim rozdziale.

Dopóki domowa planeta Reya miała być Tatooine pod każdym względem oprócz nazwy, równie dobrze mogłaby to być po prostu Tatooine. Pustynne krajobrazy Jakku miały wyraźnie wywołać nostalgię fanów za ojczystym światem Luke’a, ale nie ma lepszego sposobu, aby to zrobić, niż po prostu wrócić do samego Tatooine.

Gdyby to było tylko Tatooine – a rozbite myśliwce TIE Reya, Unkara Plutta i Finna znajdowały się w innej prowincji „Mos” na Tatooine – kontynuowałoby to tradycję Gwiezdnych Wojen rozpoczynających pierwszy film z każdej trylogii z wrażliwym na Moc słabszym, żyjącym przyziemną egzystencją na Tatooine. W oryginalnym filmie z 1977 roku Luke pracuje na farmie wilgoci swojej ciotki i wujka, desperacko pragnąc dołączyć do Sojuszu Rebeliantów i ciągle go odkładać. W Mrocznym widmie Qui-Gon odnajduje Anakina pracującego w sklepie ze starzyzną Watto i określa go jako „wybrańca”, który miał przywrócić Mocy równowagę.

W obu przypadkach jałowe pustkowia Tatooine stanowią świetny punkt wypadowy dla reszty trylogii do odkrywania ekscytujących nowych planet. Gdy Luke opuszcza Tatooine, podróżuje do tak odmiennych światów, jak zaśnieżony Hoth, leśny Endor, Steampunkowe Miasto w Chmurach i monolityczna Gwiazda Śmierci. Po tym, jak Anakin wyjeżdża na Coruscant, wyrusza na jasnozielone pola Naboo, czerwonawe równiny Geonosis, wulkaniczne krajobrazy Mustafar i wszystkie inne pola bitew Wojen Klonów.

Przeczytaj także  Najsilniejsi, główni złoczyńcy w jednym kawałku

Można powiedzieć, że powrót na Tatooine w Przebudzeniu Mocy byłby jeszcze lepszym bieżnikiem niż wprowadzenie nowej pustynnej planety. Ale Mroczne widmo wróciło na Tatooine, nie czując się jak bieżnik, ponieważ odkrywało nowe zakątki planety. W oryginalnej trylogii Luke mieszkał w szczerym polu i udał się do Mos Eisley z Obi-Wanem, aby znaleźć pilota, który zabrałby ich na Alderaan. W Mrocznym widmie Qui-Gon ląduje w Mos Espa, by naprawić statek Padmé. Podracing i obecność młodszych wcieleń Greedo i Jabby the Hutt sprawiają, że sceny Tatooine Mrocznego Widma są świeże.

W The Mandalorian Jon Favreau udowodnił, że powrót na Tatooine nie musi być powtórką. Mando powrócił do znanych miejsc, takich jak port kosmiczny Mos Eisley i Morze Wydm, ale Favreau wykorzystał te ustawienia do nowych fabuł, takich jak zespół łowców nagród a la Za kilka dolarów więcej i zabicie krayta smok.

Gdyby Przebudzenie Mocy przedstawił Reya jako rodowitego mieszkańca Tatooine, niekoniecznie przypominałoby to miękki remake oryginalnego filmu. Z pewnością byłoby, gdyby Abrams zachował fabułę Gwiazdy Śmierci i konflikt Rebeliantów z Imperium, ale to, czego potrzebowała sequel, to oryginalna historia, a nie planety o nowych nazwach.

Według IndieWire Abrams wyjaśnił, dlaczego kierował Przebudzeniem Mocy zasadniczo jako przeróbką Nowej nadziei: „[Przebudzenie mocy ] był mostem i rodzajem przypomnienia; widzom trzeba było przypomnieć, czym są Gwiezdne Wojny, ale musiało to być oparte na czymś znajomym”. Ma rację, ale powtarzanie dokładnie tej samej historii było złym sposobem na ponowne wprowadzenie widzów do uniwersum Gwiezdnych wojen. Przed przejściem do zupełnie nowej struktury narracyjnej otwarcie filmu na Tatooine – środowisku, do którego fani są już przyzwyczajeni – byłoby świetnym sposobem na osiągnięcie celów Abramsa.